“Ratunku! Moi rodzice są na Facebooku!”
Coraz więcej nastolatków i młodych ludzi uskarża się na problem, który można podsumować jednym zdaniem: “Ratunku! Moi rodzice są na Facebooku!”.
Największy na świecie portal społecznościowy ciągle się rozrasta. To naturalne, że do grona użytkowników zaczynają dołączać rodzice nastolatków, którzy zwykle chcą, by pociechy włączyły ich do kręgu portalowych przyjaciół. Perspektywa, że rodzice będą mieli pełny wgląd w publikowane przez nich materiały – komentarze, pikantne zdjęcia, rozmowy o dziewczynach i chłopakach – napawa większość młodych ludzi przerażeniem. – Nie chcę, żeby mama wypytywała mnie o te wszystkie rzeczy, o których piszę na Facebooku – mówi 15-letnia Evie Petersen, która zignorowała niedawną prośbę mamy o dodanie jej do listy znajomych. Nastolatka z kalifornijskiego Fresno nie jest osamotniona.
Z badania na temat trendów w portalach społecznościowych, opublikowanego w styczniu przez ośrodek Kaplan Test Prep wynika, że ponad jedna trzecia nastolatków nie zaakceptowała zaproszenia od rodziców. W tej grupie blisko 40 proc. użytkowników po prostu zignorowało prośbę o dodanie do listy znajomych, pozostawiając rodziców w facebookowym zawieszeniu.
Nastolatki nie zawsze samodzielnie decydują o włączeniu rodziców do grona przyjaciół: 16 proc. tych, którzy to zrobili, tłumaczy, że był to warunek, pod jakim rodzice pozwolili im założyć profil w portalu.
Jak mądrze wyznaczyć granice to prawdziwy dylemat cyfrowych czasów – odpowiedzi szukają dziennikarze z poważnych mediów i portale rozrywkowe. Problem prowokuje poważne dyskusje w wielu domach, bo do 500-milionowej populacji użytkowników Facebooka dołącza coraz więcej dorosłych – w tym rodzice nastolatków. Internauci w wieku 35-54 lat są najszybciej rosnącą grupą użytkowników Facebooka – w tej chwili stanowią około 30 proc. bazy portalu, jak wynika z danych iStrategyLabs, ośrodka zajmującego się badaniem trendów rządzących portalami społecznościowymi.
Rodzicom może się wydawać, że to nieszkodliwy sposób sprawdzania, co porabiają ich dzieci – wszak tak wielu ekspertów radzi, by monitorować poczynania dziecka w sieci. Tymczasem w oczach nastolatków prośba rodziców o dodanie do listy znajomych to zwyczajne – i zupełnie niepotrzebne – wtrącanie się w ich osobiste sprawy. Zdaniem Kristen Campbell z ośrodka Kaplana, zakazując rodzicom wstępu na swoją stronę na Facebooku, nastolatki kreślą granicę, która ma stanowić o ich niezależności. – Chcą kontrolować swoje prywatne życie. Rodzice nie powinni się o to obrażać – przekonuje Campbell.
Tylko że to nie takie proste, twierdzi Gretta Petersen, matka Evie, uczennicy szkoły średniej Bullard High School. Evie dwukrotnie dodawała matkę do listy znajomych i za każdym razem po kilku dniach ją z niej usuwała. – W pewnym momencie nie da się nie traktować tego osobiście – mówi Petersen. – Człowiek zaczyna się zastanawiać, co też jego dziecko tak bardzo chce zachować w tajemnicy. Zaczyna się kombinowanie, snucie domysłów. Z drugiej strony, nastolatki na tym etapie w życiu zaczynają walczyć o niezależność.
Petersen nalegała, by córka włączyła ją do grona znajomych na Facebooku. Evie się zgodziła, ale szybko uświadomiła sobie, że teraz mama może czytać wszystko, o czym rozmawia z przyjaciółmi i oglądać zdjęcia, jakie umieszczają na swoich stronach, więc usunęła ją z listy.
Gretta Petersen nie popełniła grzechu śmiertelnego, jakim byłoby umieszczanie komentarzy na stronie Evie na Facebooku, ale… – Mama czasami przegląda mój profil i mówi, że mam nie używać takiego języka – skarży się Evie, która zwykle nie używa na swojej stronie wulgarnych wyrazów, a jeśli już, to wykropkowuje je, lub zastępuje niektóre litery znakami. – Nie komentuję jej wypowiedzi na stronie – tłumaczy się matka. – Radzę jej tylko, żeby zwracała uwagę na język.
Córka co prawda odcięła jej dostęp do swojego profilu, ale Petersen ma inne opcje: do znajomych dodali ją niektórzy przyjaciele córki – w tym jej najbliższa przyjaciółka, Mary Taylor – dzięki czemu może od czasu do czasu rzucić okiem na to, co dzieje się w ich życiu. Niektóre materiały zamieszczone na Facebooku można oglądać “z drugiej ręki”.
Mary dodała do znajomych także swoją mamę. – Była jedną z pierwszych osób na mojej liście znajomych – mówi szesnastolatka, ale zaraz dodaje, że jest bardzo ostrożna i zawsze uważa na to, co pisze na swojej stronie, bo wie, że mama ją obserwuje. – Czasami mnie to wkurza – wzdycha.
Podobnie reagowała 18-letnia Kristal Newman, gdy zaakceptowała prośbę ojca o dodanie jej do listy. Dziewczyna szybko pożałowała tej decyzji. Ojciec czasami publicznie cytował komentarze, które na jej stronie umieścili jej przyjaciele – często nawet zanim ona sama zdążyła je odczytać. Kristal, studentka college’u z kalifornijskiego North Fork, wspomina, że ojcu było bardzo przykro, gdy usunęła go z listy znajomych, bo traktował Facebook jako poręczny środek komunikacji z córką.
“Wyjaśniłam moje powody i powiedziałam mu, że jeśli chce wiedzieć co u mnie słychać, może mnie o to zapytać. Facebook nie jest moim życiem – napisała w e-mailu. – Wolałabym, żeby tato rozmawiał ze mną w realu. Większość moich wpisów to i tak przypadkowe banały”.
Młodsze nastolatki znacznie dłużej niż ich starsi koledzy wahają się, czy dodać rodziców do znajomych, twierdzi profesor Tamyra Pierce, wykładająca dziennikarstwo i komunikację masową na Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym w Fresno. – Młodzi ludzie, u których rozwija się osobowość, mogą nie chcieć, by rodzice wiedzieli o wszystkim, co dzieje się w ich życiu.
Siedemnastoletni Justin Kamimoto z Clovis North cieszy się, że rodzice jeszcze nie odkryli portali społecznościowych. Jeśli jednak kiedyś odkryją, chłopak wie, że nie doda ich do znajomych. – Nie żebym miał coś do ukrycia, ale to … nasze miejsce – wyjaśnia.
Potwierdza to Pierce. Jej zdaniem portal jest miejscem, gdzie nastolatki chcą nieskrępowanie wyrażać siebie. Dziewczęta mogą zachowywać się z większą otwartością seksualną, niż robiłyby to w innych warunkach, chłopcy mogą używać wulgarnego języka, albo mówić o piciu alkoholu. Właśnie dlatego “to nie jest fajne, gdy rodzice też tam są”. Z czasem, gdy dzieci dojrzewają, bardziej akceptują swoich rodziców i zwykle przestają uważać ich za powód do wstydu przed znajomymi.
Nie każdy młody człowiek jest wrogo nastawiony do przyjaźnienia się z rodzicami na Facebooku, ale też nie wszyscy rodzice się tego domagają. Agnes Henriksson, 22-letnia Szwedka studiująca w USA długo namawiała swoją mamę, by ta zaakceptowała jej zaproszenie do grona znajomych na Facebooku. – Mama obawiała się, że będzie za bardzo wtrącać się w moje prywatne życie – mówi Henriksson. Dziś mieszkająca w Szwecji mama jest jednym z jej 437 znajomych.
Choć badanie przeprowadzone przez ośrodek Kaplana wykazało, że blisko dwie trzecie nastolatków dodaje rodziców do znajomych, Pierce podejrzewa, że niektórzy z tych młodych ludzi prowadzą w internecie podwójne życie. Wielu nastolatków ma po dwa profile: jeden, na którym mogą być sobą i otwarcie wyrażać swoje opinie, i drugi “dla rodziców”.
Rodzice muszą mieć możliwość monitorowania internetowej aktywności swoich dzieci – zwłaszcza tych młodszych – a Facebook może być przydatnym narzędziem. Eksperci radzą jednak, by szanowali prywatność swoich dzieci i nie komentowali ani nie wtrącali się do tego, co nastolatki robią na swojej stronie, bo dla dzisiejszych technicznie zaawansowanych młodych ludzi Facebook jest miejscem, gdzie spędzają czas z przyjaciółmi.
Rady dla rodziców
Oto kilka porad ekspertów dla rodziców, którzy chcą pozostać przyjaciółmi swoich dzieci na Facebooku:
- Nie pisz na stronie dziecka komentarzy, które mogą je zawstydzić – najlepiej w ogóle powstrzymaj się od komentowania.
- Nie wstawiaj krępujących zdjęć dziecka, które tobie wydają się urocze, ale nastolatka z pewnością aż tak nie wzruszają. Daruj sobie “lubienie” takich zdjęć.
- Nie “oznaczaj” swojego dziecka na zdjęciach bez pytania o pozwolenie.
- Nie proś przyjaciół twojego dziecka – ludzi, których wyśledziłeś na jego stronie – o dodanie cię do listy znajomych.
- Nie umieszczaj na tablicy dziecka upomnień w rodzaju “Nie zapomnij o aparacie na zęby”.
- Nie krytykuj wyglądu przyjaciół dziecka na zdjęciach (np. że dziewczyna pokazuje brzuch, czy dekolt).
- Nie próbuj na siłę być fajnym rodzicem i nie używaj akronimów typu LOL, ROTFL, IMHO, zwłaszcza gdy nie masz pojęcia co znaczą.